Auto Marylin Monroe i Adolfa Hitlera

Jakiś czas temu mieliśmy rzadką przyjemność mieć na lawecie i wieźć dla klienta dwa legendarne VW Garbusy. Z nostalgią w oku patrzyliśmy na nasz ładunek. Przecież do lat 90-tych Garbus był marzeniem większości pasjonatów starej motoryzacji, a jego starej konstrukcji i rozwiązań technicznych nic nie mogło przebić.

A do tego legenda tego auta? Marylin Monroe i elita filmu i bohemy lat 60-tych, lata 70-te i hipisi, dzieci kwiaty. Garbus to historia, ta współczesna i ta … mniej chwalebna.

Garbus powstał na zlecenie Adolfa Hitlera. Miał odwrócić uwagę ludu Niemiec od złej sytuacji w kraju. Hitler chciał upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Po pierwsze, wyjąć pieniądze z kieszeni obywateli i przeznaczyć je na cele zbrojeniowe, a po drugie zyskać na popularności, dając Niemcom czteroosobowy samochód, osiągający zawrotną prędkość do 100 km na godzinę i kosztujący w sprzedaży detalicznej około 1000 marek niemieckich.

Projektantem samochodu został Ferdynand Porsche, nadworny projektant Hitlera (ten od czołgu Tygrys), oparł się na założeniach konstrukcyjnych czeskiej tatry model V570. Właściwie, to je … przywłaszczył, co spowodowało, że już po wojnie Volkswagen musiał zapłacić Tatrze odszkodowanie w wysokości 3 milionów marek. Prototypy powstały od 1933 do 1935 roku, w garażu Porschego. Jako, że żadna firma nie chciała produkować auta, na którego sprzedaży nie będzie żadnego zysku, Hitler zlecił produkcję samochodu Niemieckiemu Frontowi Pracy, które w 1937 roku zajęło się masową produkcją tego auta, powołując do życia Towarzystwo Budowy Wozu Ludowego. W 1938 roku Hitler wmurował kamień węgielny pod budowę fabryki tych wozów. Garbus zyskał oficjalną nazwę KdF.

W jaki sposób Garbus sfinansował maszynę wojenną Hitlera? Otóż, niemieckiego auta dla ludu, które kosztowało jedyne 1000 marek, nie można było kupić za gotówkę. Jedyną dostępną możliwością był zakup przez tzw. „kartę oszczędności KdF”. Na tą kartę Niemiec napalony na Garbusa wpłacał cotygodniowo 5 marek, kiedy osiągnął poziom wpłat równy 750 marek, otrzymywał upragniony pojazd, spłacając go dalej, aż do kwoty 990 marek. Niemiec otrzymywał auto w pełni ubezpieczone na dwa lata, łącznie z ubezpieczeniem autocasco. Co ciekawe, pieniądze zgromadzone na karcie oszczędności nie były w żaden sposób oprocentowane, a w przypadku rezygnacji z zakupu i tej formy oszczędzania, obywatel niemiecki tracił 20% oszczędzonych środków. Pieniądze z karty w oczywisty sposób zasilały wysiłki wojenne Hitlera, który potrzebował dużych pieniędzy na zbrojenie i przygotowanie do wojny swojej ojczyzny. Co ciekawe, żaden Niemiec, o ile nie służył w armii, nie otrzymał swojego upragnionego auta.

Po wojnie o mały włos nie zakończyła się historia Garbusa. Zachodnie firmy motoryzacyjne nie były zainteresowane produkcją tak śmiesznego i już przestarzałego modelu samochodu. Jednak zaczęto go produkować w Niemczech i mimo wszystko, VW Garbus stał się autem dla mas. Jego produkcja osiągnęła szczyt w 198 roku, kiedy stał się najlepiej sprzedającym się samochodem na świecie. Fabryki pracowały pełną mocą w Meksyku i Belgii. Dopiero w latach 70-tych zaczęto wygaszać produkcję w Niemczech i Belgi, natomiast w Meksyku auto przeżywało swój renesans w latach osiemdziesiątych, stając się jeszcze raz bohaterem ludu, najtańszym dostępnym dla wszystkich obywateli samochodem. Meksykańskie Garbusy przestały być produkowane dopiero w 2003 roku, a Garbus naprawdę przeszedł do lamusa historii.

Robex-66
Share